W przeszłości mieliśmy sporo pacjentów, którzy zgłaszali się z problemami z tarczycą, wiążąc ich początek z awarią reaktora w Czarnobylu. Rzecz w tym, że główne skażenie ominęło Polskę. Ale pośredni związek przyczynowo-skutkowy mógł być.
Wtedy (podaję dla tych, którzy nie mogą tego pamiętać ze względu na wiek) pito na potęgę płyn Lugola, czyli wodny roztwór jodu i jodku potasu. Takie było zalecenie władz, które dotyczyło przede wszystkim dzieci, ale pili i dorośli – nierzadko więcej, niż sugerowały oficjalne komunikaty.
Po latach można napotkać wiele opinii, że płyn Lugola raczej był podany niepotrzebnie. I to dwojako. Z jednej strony nie chronił przed nowotworami tarczycy, których wówczas się obawiano, a których częstość po awarii czarnobylskiej nie wzrosła (a przecież w medycynie nie istnieje coś takiego jak idealna ochrona). Najprawdopodobniej północny kierunek przesuwania się radioaktywnej chmury sprawił, że Polska została ominięta.
Czytaj dalej „Płyn Lugola – nie potrzebujesz reaktora, żeby zrobić sobie krzywdę”