W niedawnym rankingu ministrów, opublikowanym przez tygodnik Polityka, Pani Minister Leszczyna została oceniona marnie. Pomyłka. Autorzy podsumowania nie zrozumieli skali problemu.
Pani Minister działa rozumnie i skutecznie, tyle, że po cichu i niezbyt szybko, bo szybko się nie da.
Punktem odniesienia dla oceny czyichkolwiek działań nie powinna być lista dokonań, lecz sytuacja wyjściowa. Autorzy oceny najwyraźniej nie pofatygowali się by ją wnikliwiej ocenić.
Powiedzmy sobie wprost: zważywszy na przedmiot działania Ministerstwa Zdrowia, nikt z ministrów Pana Premiera Tuska nie obejmował gorszego bagna. A przecież bagno było właściwie wszędzie.
W opiece zdrowotnej problemem są ludzie i pieniądze. Jeśli się zastanowić, to przede wszystkim ludzie. Niektóre specjalizacje wytępiono w ciągu wielu lat bezmyślnego zarządzania, jak bizony: patomorfolodzy, radiolodzy, pediatrzy, interniści, psychiatrzy w ogóle, a psychiatrzy dziecięcy w szczególności – wymieniać można by długo. Problem dotyczy również tzw. allied professionals, z pielęgniarstwem, ratownictwem i technikami medycznymi na czele. Niedobory występują we wszystkich grupach zawodów medycznych, co oczywiście obniża jakość działania systemu i jest istotą jego niedomogi. Na przykład: skandalicznie długie czasy oczekiwania na diagnostykę ambulatoryjną wynikają często nie z braku aparatury, lecz braku fachowców, którzy opiszą wyniki.
Czy da się ten brak medycznych profesjonalistek i profesjonalistów nadrobić? Ależ tak! Potrzebny jest jednak czas. Zwłaszcza w edukacji medycznej. Nie da się oszukać nabywania zawodowego doświadczenia, mimo coraz wspanialszych, wspierających edukację technologii. Były próby chodzenia na skróty. Prawdziwie rewolucyjną ideę miała tu Zjednoczona Patologia. Chciała kształcić lekarzy szybko, masowo i nic nie szkodzi, że marnie. Za to (cóż za zaskoczenie!) bardzo opłacalnie dla powstających jak grzyby po deszczu lekarskich szkół zawodowych. Ta koncepcja pojawia się również w szeregach obecnie rządzącej koalicji. Przemysław Witek, poseł PO oświadczył niedawno, że lekarze przejedzą każde pieniądze na ochronę zdrowia, dlatego trzeba nowych lekarzy wypuścić na rynek możliwie masowo i szybko. Pogadamy, kiedy zachoruje bliska panu Witkowi osoba – czy zwróci się wówczas do losowego lekarza o niepewnych kompetencjach, czy poszuka najlepszych fachowców, korzystając ze swoich politycznych wpływów… A że kiedyś ktoś taki zachoruje, to niestety pewne, bo świat działa w ten sposób.
Wobec owego najważniejszego wyzwania Pani Mister podjęła zdecydowanie działanie: merytoryczną weryfikację uczelni medycznych. Wystąpiła nie tylko wbrew polityczno-biznesowemu układowi Zjednoczonej Patologii, ale również – przeciwko niektórym prominentnym osobom ze środowiska medycznego, widzącym w nowych “uczelniach medycznych” swoją szansę na niemałe korzyści materialne.
Już samo to powinno wystarczyć, by dziennikarze Polityki przyznali Pani Minister Leszczynie cztery gwiazdki. Bo stworzyła nadzieję, by w nadchodzącej dekadzie oni i ich bliscy mieli szansę na rzetelną opiekę medyczną, a nie na rosyjską ruletkę. Warto dać sobie sprawę z katastrofy, która mogła się zdarzyć i do której Pani Minister swoim zdecydowaniem nie dopuściła.
Pani Minister zrobiła tylko jeden błąd: nie zadbała o odpowiednią i odpowiednio podaną informację o swoich działaniach. Powinni się tym zająć wyspecjalizowani dziennikarze, ale oni też – jak bizony – prawie wyginęli. Preferowane jest dziennikarstwo klikogenne, w opisanym przez Doktora Boya-Żeleńskiego stylu “Dużo, byle jak i prędko.” Oryginalny tekst dotyczył zupełnie innego aspektu życia, ale i tu, niestety, znakomicie pasuje.
Jest jeszcze sporo prowadzonych w Ministerstwie Zdrowia, pozornie nieefektownych działań, mających jednak wielkie znaczenie dla przyszłości budowania systemu ochrony zdrowia. Wystarczyło przyjrzeć się uważniej, by je spostrzec.
Wiele działań jest w trakcie. Z pewnością nie wszystko pójdzie gładko, bo w żadnym systemie ochrony zdrowia nie jest to możliwe, nawet w najzamożniejszych krajach. Szybko też nie będzie.
Jako wąsaty dziaders, któremu jest wszystko jedno, czy go wywalą z grona współpracowników Polityki (wdzięk wieku okołokremacyjnego!), będę upierał się przy dwóch wnioskach końcowych.
- Jeśli ocenia się jakość czyjejś pracy, to trzeba koniecznie wziąć pod uwagę zarówno sytuację w momencie jej rozpoczęcia, jak i jakość pracy poprzedników. Pani Izabela Leszczyna jest najlepszą osobą zarządzającą Ministerstwem Zdrowia na przestrzeni kilku dziesięcioleci.
- Obawiam się że Autorce i Autorowi rankingu zabrakło w tym przypadku i wiedzy, i cierpliwości. Powinni skorygować swoją ocenę i przeprosić Panią Minister.