Zabójstwo jelenia Bartka – czas posprzątać ten układ, również ze względów medycznych.

Wstrząsająca jest mieszanina patologicznych zachowań myśliwych i patologii działania państwa – widoczne doskonale w przebiegu niedawnych wydarzeń w Szklarskiej Porębie. Życzę Panu Ministrowi Kierwińskiemu jak najlepiej, ale na tym, jak zareaguje, może dużo zyskać albo mnóstwo stracić. On i jego (czyli trochę moja) koalicja. 

Przyjrzyjmy się kluczowym punktom wydarzeń. 

W Szklarskiej Porębie żył sobie oswojony jeleń – prawie oficjalna maskotka miasta. Podchodził do zabudowań, był karmiony, głaskany, a więc ufny. 

Pewnego wieczora myśliwy zastrzelił go ok. 20 metrów od zabudowań. Obwieścił, że poluje na dziki. 

Stop – pierwsza przerwa na zastanowienie się.

Strzelanie do kogokolwiek i czegokolwiek koło zabudowań jest przestępstwem. Myśliwy strzelał nie tylko dlatego, że jak wielu spośród nich, miał sporadyczny i niezbyt intensywny kontakt z rozumem. Wiedział, że może strzelać tam gdzie chce i kiedy chce. Wynika to z sytuacji myśliwych, których związek stoi poza prawem, a w praktyce – ponad nim. Poczucie bezkarności może w osobowościach zaburzonych doprowadzić do zachowań, które dla innych mogą być katastrofalne. A myśliwi, to z definicji osobowości zaburzone, bo zabijają dla samej przyjemności zabijania. 

Ale to nie koniec. Myśliwy nie odróżnił jelenia od dzika. Problemy mentalne czy okulistyczne? Jedno i drugie jest zatrważające, a zabójstwa ludzi i psów przez myśliwych, zawsze tłumaczone pomyleniem z dzikiem, każą zastanowić się, czy istnieje realnie działający medyczny system umożliwiający kontrolę, komu tak naprawdę wydaje się pozwolenie na broń, w dodatku przeznaczoną do bardzo kontrowersyjnych aktywności. 

Powróćmy do wydarzeń owej nocy. Osoby mieszkające na miejscu dramatu dzwonią po policję. Zaś policja… nie chce przyjąć wezwania, mówiąc, że to nie ich sprawa.

Stop. Kolejna przerwa na przemyślenia. Jakakolwiek strzelanina na terenie zabudowanym powinna skłonić policję do interwencji. W takim razie, dlaczego nie skłoniła? Może dlatego, że myśliwi, to zazwyczaj osoby o mocnej pozycji w lokalnych społecznościach? Policjant nie chciał ryzykować? Czy nie przypomina to Państwu historii o mafii? Tak, czy inaczej, policjant powinien dyscyplinarnie stracić pracę i być może nie tylko on w tym mieście. 

Wydarzenia toczą się dalej. Przybywają kolejni myśliwi. Ucinają martwemu jeleniowi łeb, jako trofeum. Trofeum czego? Ulicznej egzekucji? Tak, Prosze Państwa, być może nie tylko ja pomyślałem o psychotycznych degeneratach. Ale znowu – pomyślmy – jakie poczucie bezkarności daje takim kreaturom Polski Związek Łowiecki? 

A co dalej? Milicja w Szklarskiej Porębie (będę upierał się, że na miano policjanta trzeba sobie zasłużyć) podobno do tej pory szuka tego myśliwego, który oddał strzał. Nie mogą znaleźć, biedactwa. 

Myślę, że ujawniony w tym i innych, podobnych przypadkach, zakres i nasilenie patologicznych zachowań, powinny skłonić Ministra Spraw Wewnętrznych do narzucenia bezlitosnego systemu kontroli stanu zdrowia wszystkich myśliwych. Bo niektórzy, oprócz specyficznej osobowości wyraźnie cierpią na zaburzenia poznawcze, albo na poważne problemy ze wzrokiem, skutkujące tym, że strzelają do czegoś, czego dokładnie nie widzą. Niespełnienie kryteriów w jednym z często (np. co 6 miesięcy) powtarzanych badań powinno skutkować cofnięciem pozwolenia na broń, co jest istotą tego, że tak zażartuję, hobby. Myśliwych jest podobno 120 000, czyli 0,3% populacji Polski. Nie powinni zagrażać zdecydowanej większości, w której członkinie i członkowie wyraźnie nie mają skłonności do poprawiania samopoczucia zabijaniem czego popadnie. Nie widzę też powodu, żeby grupa patologii zorganizowanej, jaką jest Polski Związek Łowiecki była stawiana ponad prawem. Jeżeli nie można jej zdelegalizować, to przynajmniej dla minimalizacji zagrożeń zdrowia i życia przeważającej reszty społeczeństwa należy wprowadzić ścisłe medyczne kryteria weryfikacji jej członkiń i członków.

„Nikt nie zginął”? To tylko kwestia czasu, bo pierwsze próby już były

Z metod działania milicji (na pojęcie „policja” trzeba zasłużyć) wobec demonstrantów jasno wynika, że to tylko kwestia czasu, gdy ktoś w ich wyniku poniesie śmierć lub dozna trwałego inwalidztwa.

Spójrzmy na aktywność milicji wobec protestujących z czysto medycznego punktu widzenia. Przeanalizujmy działania rycerzyków ministra Kamińskiego pod kątem możliwych, a nawet wysoce prawdopodobnych następstw. Czyli: jak to się skończyło, a jak mogło skończyć. Bo w takich sytuacjach rezultat zależy nie tylko od akcji, ale też od wielu czynników dodatkowych. No to, do rzeczy.

Czytaj dalej „„Nikt nie zginął”? To tylko kwestia czasu, bo pierwsze próby już były”

Krew na rękach? Wampir Jarula ma jej coraz więcej

Media pełne są kolejnych doniesień i analiz na temat brutalności policji. Tymczasem w sposób – jak się wydaje – zamierzony stworzyła zagrożenie dla znacznie większej liczby osób, niż się powszechnie sądzi.

Na pewno to pamiętacie, Szanowni Państwo: zmarszczone czółko, wytrzeszczone oczka, rozdziawiona buziuchna. I wrzask nienawidzącego ludzi satrapy: macie krew na rękach! Chodziło o protesty Strajku Kobiet. Przyjrzyjmy się zatem, jak rzecz ma się naprawdę i dlaczego to ów satrapa ma owej krwi na sumieniu coraz więcej. Do tego stopnia, że zaczyna zasługiwać na miano wampira Jaruli (a co? nie będzie Rumun pluł nam w twarz!). Najlepszym narzędziem wywodu będzie udokumentowana wiedza medyczna. Oto najważniejsze jej elementy mające znaczenie w tym kontekście:

Czytaj dalej „Krew na rękach? Wampir Jarula ma jej coraz więcej”

Ziobro zrównał rzetelnych policjantów ze zbirami. W tle – krzywa Gaussa. Jest się czego bać

Zbigniew Ziobro w swojej stalinowsko-inkwizycyjnej chęci wzięcia wszystkich „za mordę” polecił prokuraturze okręgowej w Warszawie wszczęcie postępowania wobec osób, które upubliczniły nazwiska i adresy funkcjonariuszy.

Czytaj dalej „Ziobro zrównał rzetelnych policjantów ze zbirami. W tle – krzywa Gaussa. Jest się czego bać”
Verified by MonsterInsights