Conceptual bias jest zjawiskiem zarówno powszechnym, jak i groźnym. W medycynie (i innych dziedzinach nauki) może powodować prawdziwie niebezpieczne następstwa. W Internecie, stanowi pospolitą pułapkę dla zdobywających tam wiedzę potrzebną do rozwiązywania ważnych problemów ich życia. Występuje nagminnie w polityce (myślę, że po przeczytaniu tego wpisu sami znajdą Państwo przykłady). Ograniczmy się dziś jednak do kwestii szczepionek przeciwgrypowych.
Conceptual bias można zdefiniować jako modyfikację wyników analizy faktów, lub danych przez filtr jakim są poglądy, które wyznaje analizujący. Najlepszą definicję opisową podał niegdyś, w postaci historyjki, wybitny brytyjski kardiolog. Oto ona.
Jeden z brytyjskich premierów, nie bardzo lubiany przez dziennikarzy, został przyjęty przez papieża na prywatnej audiencji w ogrodach watykańskich. Dziennikarze mogli jedynie obserwować to spotkanie z dosyć znacznej odległości. Widzieli, że w trakcie rozmowy podmuch wiatru zerwał piuskę z głowy papieża i poniósł ją na znajdujący się nieopodal stawek. Wówczas premier wstał z krzesła poszedł do stawu, przeszedł po wodzie, podniósł piuskę, przeszedł z powrotem po wodzie, a następnie z ukłonem wręczył ja wdzięcznemu papieżowi. Jakie były tytuły w prasie brytyjskiej następnego dnia? Oczywiście: „Premier nie umie pływać!”.
Nie pozwalałbym sobie na zawracanie Państwu głowy takimi dykteryjkami bez powodu – istnieje bowiem pewna analogia z konstrukcją niektórych internetowych źródeł informacji, które zostały przywołane podczas dyskusji nad wątkiem grypowym.
Dobrym przykładem jest blog http://szczepieniagrypa.wordpress.com/, na który powołała się, w najlepszej wierze, Pani Marit . Już sam tytuł strony: „Fakty o grypie i szczepieniach przeciwgrypowych” wydaje się pewnym nadużyciem w konfrontacji z jej treścią. Jeżeli bowiem jeden z artykułów ma tytuł: „Lamenty i inne wypowiedzi prof. L. Brydak z Krajowego Ośrodka ds. Grypy”, to nie trzeba specjalnej przenikliwości, żeby domyślić się, jakie są poglądy autora strony i co strona ma wykazać. Nie wiem jak Państwo, ale ja takie strony medyczne natychmiast przestaję traktować jako materiał do jakiejkolwiek analizy – niezależnie od tego, czy zgadzam się z wnioskami prezentowanymi przez autorów, czy nie.
Kolejny przykład: autor powołuje się na jedną grupę ekspertów, właściwie przeciwstawiając ją reszcie świata… Ponieważ mamy ostatnio wręcz pewien nadmiar tego rodzaju pojedynczych źródeł jedynej słusznej racji, w różnych badaniach naukowych, pozwolę sobie nie komentować szerzej tego akurat aspektu.
Trzeci element specyficznej analizy, to bardzo jednoznacznie skonstruowane komentarze do cytowanych badań statystycznych. Sprowadzające się one – w tym przypadku – do wykazania, że ponieważ ryzyko groźnych powikłań grypy jest niskie, to zapobieganie im nie ma sensu. Tymczasem ważne jest również uwzględnienie następstw w kategoriach jakościowych. Rachunek prawdopodobieństwa traci zastosowanie w momencie zdarzenia, więc nawet, gdy prawdopodobieństwo dramatu, obliczane dla hipotetycznej jednostki, przed jego wystąpieniem, jest relatywnie niewielkie, to po zdarzeniu (zgon, potrzeba przeszczepu serca), dla konkretnej osoby wynosi ono oczywiście 100% . Idąc śladem poglądów autorów strony, w ten sposób nie ma sensu zapinać pasów bezpieczeństwa w samochodzie, bo większość ludzi nie doświadcza poważnego wypadku samochodowego podczas całego swojego życia. Jako człowiek, który kiedyś przeżył dzięki takim pasom, głęboko nie zgadzam się z tego rodzaju rozumowaniem.
Przy okazji – nie należy mylić zjawiska Conceptual bias z wydawaniem orzeczeń na podstawie niepewnych danych. Pani Doktor Rodzinna Pana parkera stwierdziła, że od sześciu lat nie rozpoznała ani jednego przypadku grypy. Jeżeli Pani Doktor ma taką samą, jak inni lekarze rodzinni w naszym niebogatym kraju, możliwość zrobienia badań laboratoryjnych na potwierdzenie infekcji grypowej (czyli nikłą, albo żadną), to nie dziwi brak rozpoznań. Cytując Klasyka: „stłucz pan termometr, nie będziesz pan miał gorączki”.
Post scriptum: przeprosiny. Przepraszam najmocniej Panią Verę. Przykro mi, jeśli Panią zawiodłem, ale zawiadamiam z oczywistym przygnębieniem, że nie jestem Panem Profesorem Hartmanem.
9 listopada 2012