Jeżeli świadoma odmowa udzielenia pomocy osoby w stanie zagrożenia życia jest w istocie narażeniem jej życia, to aktywne działania mediów (głównie prawicowych) i koniunkturalny cynizm administracji Facebooka mogły przyczynić się do śmierci nawet sześciorga ludzi.
Było tak (wszystkie relacje są zgodne): grupa nastolatków wybrała się na nocną przejażdżkę samochodem. Kierowca wpadł w poślizg, uderzyli w mur. Jeden z pasażerów, 17-letni Kamil, odniósł ciężkie obrażenia. W stanie krytycznym został przywieziony do szpitala. Lekarze stwierdzili śmierć mózgu. Poprosili rodziców chłopca o zgodę na pobranie organów. Ojciec wyraził zgodę, matka nie. Co więcej – złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy.
Jest poza dyskusją, że pogodzenie się ze śmiercią dziecka może przerastać czyjeś siły i nie należy tego potępiać, co podkreślił w bardzo mądrym wywiadzie wybitny anestezjolog, Pan Profesor Tadeusz Szreter, twórca Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centrum Zdrowia Dziecka – człowiek, któremu mnóstwo dzieci (dzisiejszych dorosłych) zawdzięcza życie.
Ten sprzeciw wobec rzeczywistości jest tym łatwiej zrozumiały, że w powszechnym rozumieniu człowiek żyje, dopóki bije jego serce. Termin „śmierć mózgowa” jest postrzegany jako podejrzane kuglarstwo doktorów. Wiedza na jej temat, poza środowiskami medycznymi, jest praktycznie rzecz biorąc zerowa.
Tymczasem zgodnie z aktualną wiedzą medyczną i wynikającym z niej polskim prawem – to właśnie stwierdzenie śmierci mózgu decyduje o uznaniu człowieka za zmarłego. Pomiędzy śmiercią mózgu a ustaniem czynności serca i innych ważnych organów może upłynąć sporo czasu, gdyż – jak to ujęła Pani Dr hab. n. med. Lidia Łysenko, anestezjolog z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu: „śmierć jest zjawiskiem zdysocjowanym – to znaczy, że tkanki umierają w różnym czasie, a najwcześniej umiera tkanka mózgowa”. Po stwierdzeniu śmierci mózgu następuje stosunkowo wąskie okienko czasowe na pobranie narządów do przeszczepów. Im wcześniej to nastąpi, tym większa szansa dla biorcy na sukces transplantacji.
Po hospitalizacji Kamila pojawili się pod szpitalem młodzi ludzie protestujący przeciwko uznaniu go za zmarłego. Na transparentach, które przynieśli ze sobą, umieścili hasła: „Morderstwo w majestacie prawa”, „Handel organami zamiast ratowania życia”. Na Facebooku założyli stronę „Wybudzimy Kamila”. Wszystko, by nie dopuścić do wyłączenia aparatury medycznej, do której Kamil był podłączony. Nie chcieli przyjąć do wiadomości, że ich kolegi już nie ma? A może również – że jeden z nich stał się jego mimowolnym zabójcą?
Młodość rządzi się emocjami – to jej wielki przywilej, ale i wielka słabość. Myślę sobie również, że współczesna młodzież w ogóle nie jest przygotowana psychicznie do obcowania ze śmiercią. Postęp medycyny i rozwój cywilizacji sprawiły, że w tzw. cywilizacji północnej rzadkością są sytuacje, niegdyś powszechne, jak śmierć noworodka, kobiety przy porodzie czy młodego człowieka.
Pamiętajmy również, że młodzi ludzie otrzymują stały przekaz, że śmierć tak naprawdę jest czymś umownym, a naprawdę umierają tylko starzy. Większość bohaterów filmowych przeżywa mimo najgorszych opresji, a w grach komputerowych śmierć to tylko strata punktów, więc nie ma się czego obawiać. Może dlatego samochód jechał trochę za szybko? Przecież inaczej nie byłoby tragicznego w skutkach poślizgu. Może dlatego jeden z wypowiadających się dla telewizji młodych ludzi stwierdził, że zamierzają iść pod Sejm, by żądać większych możliwości działania dla lekarzy w takich sytuacjach. Bo przecież niemożliwe, by nie udało się odwrócić tej tak zwanej „śmierci mózgowej”. Czyli zapewnić nieśmiertelności.
Młodych ludzi pozwalam sobie nieco usprawiedliwić, bo uważam, że – parafrazując powiedzenie Józefa Piłsudskiego – kto za młodu nie miał serca, ten na starość będzie kreaturą.
W całej sprawie istotny udział miały jednak osoby, których o młodzieńczą spontaniczność nijak posądzać nie można.
Po pierwsze: polska administracja Facebooka.
Wpisy na stronie dotyczącej Kamila na FB miały charakter niemerytorycznej, agresywnej napaści na szpital i jego pracowników, a wręcz skłaniały do użycia wobec nich fizycznej przemocy. Zgłoszenie do administracji portalu o naruszeniu zasad poprzez nawoływanie do nienawiści, dokonane przez Panią Małgorzatę Solecką z portalu Kurier mp.pl, spotkały się z odpowiedzią, że ani strona, ani pojedyncze wpisy nie zostaną usunięte, ponieważ nie naruszają standardów społeczności Facebooka.
Rozumiem doskonale pobudki państwa administratorstwa. Teoretycznie – rzeczą młodych jest wpisywać, co im serce dyktuje, a rzeczą redakcji jest to moderować, by nieprzekroczone zostały granice przyzwoitości. Z drugiej jednak strony: im więcej nienawiści i całego tego samonapędzającego się szamba, tym więcej odwiedzin strony, reklam, lajków i tego wszystkiego, z czego administratorstwo żyje. Bo przyzwoitość na FB nie liczy się kompletnie. Liczy się sukces, mierzony finansowo.
Druga grupa to dziennikarze mediów, zwłaszcza prawicowych. Relacjonuję za Panią Małgorzatą Solecką, bo sam nie śledzę przytaczanych dalej mediów. Otóż Radio Maryja głosiło o planowanej eutanazji. Z kolei portale wpolityce.pl i prawy.pl sugerowały zamiar zabicia człowieka przez wrocławskich lekarzy.
Niestety, poza Ojcem Dyrektorem nie znam nazwisk osób odpowiedzialnych za te publikacje ani nazwisk administratorów FB odpowiedzialnych za odmowę moderowania strony o Kamilu. Postuluję, by były ujawnione i opublikowane – analogicznie jak nazwiska sygnatariuszy Deklaracji Wiary. Można bowiem domniemywać, że osoby te są ideowymi przeciwnikami ratowania ludzi przy pomocy transplantacji organów i że taka terapia nie mieści się w ich pojęciu ochrony życia „od poczęcia do naturalnej śmierci”.
Należy zatem wnioskować, że jeżeli którakolwiek z tych osób lub ich najbliższych będzie miała wskazania do przeszczepu, to odmówią oni jego wykonania jako niezgodnego z ich przekonaniami. Statystyka wskazuje zaś na całkiem wysokie prawdopodobieństwo, że potrzeba transplantacji w tak definiowanej grupie może zaistnieć u przynajmniej jednej osoby. Mam nadzieję, że wykażą wówczas podobną konsekwencję swojego postępowania, jak to czynią Świadkowie Jehowy, do końca wierni swojej religii.
Współczesna wiedza medyczna jest na takim stopniu rozwoju, że niektóre bardzo ciężkie choroby możemy leczyć wyłącznie przy pomocy przeszczepu uszkodzonego narządu. Organy człowieka, którego mózg jest nieodwracanie uszkodzony, mogą uratować do sześciu innych osób.
Niestety, w przeciwieństwie do innych krajów, szansa pacjenta na doczekanie do transplantacji jest relatywnie mała. Sprzeciw w sprawie Kamila przyczynił się być może do śmierci kolejnych kilku ludzi. Mam nadzieję, że młodzi protestujący pod wrocławskim szpitalem przy Traugutta zrozumieją kiedyś, że być może przyczynili się na swoim życiowym starcie do odebrania szansy na przeżycie innym, nieznanym im osobom. Mam również nadzieję na mądre i skuteczne kampanie społeczne, uświadamiające możliwie najszerszym kręgom społeczeństwa pojęcie śmierci mózgowej i znaczenie transplantologii w ratowaniu ludzkiego życia.
Na co można mieć nadzieję w odniesieniu do administratorów FB, Ojca Dyrektora i autorów z konserwatywno-katolickich portali? Chyba tylko na to, że kiedyś dotrze do ich świadomości głęboki sens „Myśli Nieuczesanej” Stanisława Jerzego Leca: „Bezmyślność zabija – innych”.
6 sierpnia 2014