Afera szczepionkowa. Między winą a hipokryzją, czyli „kto szczuł i co było grane”

Akcja

Wiktor Zborowski po krótkiej obserwacji terenu skinął głową. W milczeniu podbiegli do wejścia. Magda Umer, we właściwy sobie sposób, ciosami karate obezwładniła ochroniarzy. Krótki bieg korytarzem do gabinetu zabiegowego. Krystyna Janda, celując w personel medyczny z doskonałej atrapy pistoletu pochodzącej z teatralnej rekwizytorni, rzekła stanowczo: „Szczepicie nas! Teraz!”.

Na pewno tak było? Na pewno nie. Artyści nie zdobyli szczepionek siłą ani podstępem. Przy okazji: używane z upodobaniem przez komentatorów określenie „celebryci” kompromituje szkalujących, a nie szkalowanych. Celebrytką nie jest nawet Edyta Górniak, bo poza specyficznym stanem mentalnym pozostaje zasłużoną wokalistką. A ludzie teatru i filmu wymieniani w kontekście całej afery to ikony polskiej kultury.

Zaproszenie i odmowa

Ktoś zaprosił wybitnych artystów na szczepienia. Tu następuje moment mieszanych uczuć, ale krótki. Powinni odmówić? Wolne żarty! Znowu zabawmy się wyobraźnią. Do kogoś telefonuje przedstawiciel renomowanej i uważanej za wiarygodną instytucji medycznej i zaprasza go na szczepienie. Odmowa byłaby wyrazem nieufności wobec szczepionki. O kwestionowaniu autorytetu takiej instytucji jak Warszawski Uniwersytet Medyczny nikt bez problemów mentalnych zazwyczaj w takich sytuacjach nie myśli.

Kto powinien zostać zaproszony, a kto nie?

  1. Według ogłoszonych zasad w ostatnich dniach grudnia i pierwszych dniach stycznia powinien być szczepiony personel medyczny, czyli grupa „0” – osoby te otrzymały specjalnie oznaczone skierowania z numerem „0000”. Stworzono listy oczekiwania dla poszczególnych punktów szczepień, nie ogłoszono jednak, że mają charakter obligatoryjny. Dawało (i daje) to możliwość zaproszenia osób z grupy spoza list.
  2. W okresie świąteczno-noworocznym NFZ stworzyło dodatkowe okienko czasowe (zamknięte 6 stycznia) dla wczesnego szczepienia rodzin personelu medycznego. Oficjalnie to ogłoszono. W kontekście analizy historii ze szczepionkami na WUM istotne jest, że przynajmniej części tego rodzaju szczepień dokonano przed komunikatem NFZ.
  3. NFZ dopuścił szczepienie w tej fazie szczególnie zagrożonych pacjentek i pacjentów przebywających w tym czasie w szpitalach.

Wytyczne, czyli co?

Można się spotkać z zarzutami, że wydane w Polsce zalecenia nie przystają do tych ustalonych w innych krajach. Oczywiście, że nie przystają. Każdy kraj wewnętrznie ocenia sytuację i ustala zasady. Wspólne wydaje się założenie: „najpierw najbardziej zagrożeni”. Zazwyczaj do najpilniejszej grupy zalicza się personel medyczny i osoby wysokiego ryzyka (przede wszystkim z racji wieku), ale czy będą to np. najpierw medycy, a potem seniorzy, czy na odwrót, czy razem, to już kwestia lokalnych decyzji.

W żadnych wytycznych nie spotkałem kryterium, według którego wybitni artyści, bardziej lub mniej zasłużeni politycy, prawnicy czy biznesmeni powinni być zwolnieni z oczekiwania na swoją grupę szczepień. Czyli „1” – jeżeli spełniają kryteria wiekowe (lub inne medyczne) albo „2” – jeżeli nie spełniają.

Kogo winić?

Z pewnością nie osoby zaszczepione poza wszelkimi zasadami, lecz te, które o dokonaniu takich szczepień zdecydowały. Część z nich już zwolniono ze stanowisk. O tym, czy zwolniono rzeczywiście najbardziej winnych, czy zagrano nimi „w święcone”, czyli poświęcono ich, by ochronić ich przełożonych – nie mnie rozstrzygać.

Kogo bronić?

Z pewnością zaszczepionych przedwcześnie artystów. Zresztą być może zawdzięczamy im ogromny wzrost zainteresowania szczepieniami przeciw SARS-CoV-2. Dali się wmanewrować, stając się mimowolnie współwinnymi. Mają wyrzuty sumienia, co dobrze o nich świadczy, ale naprawdę nie powinni przesadzać. Nie należy też zbytnio wyżywać się na politykach i ludziach biznesu, bo i nie do nich należała ostateczna decyzja. Nie mieszajmy pojęć. Wkurzył mnie może tylko premier Miller, twierdzący, że szczepionka w tym momencie po prostu mu się należała. Ale z drugiej strony – nie jest to nic zaskakującego.

Nie tylko u nas, nie tylko WUM

Jak wiemy z doniesień medialnych, bałagan pierwszych dni szczepień przeciwko SARS-CoV-2 to nie tylko polska specjalność. Inne kraje mają tak samo albo gorzej.

Patrząc już tylko na nasze podwórko: fora medyczne pełne są narzekań i pretensji na temat kolejności szczepień wśród samego personelu medycznego. To naturalne w warunkach stresu, nawet bez dziwnych ruchów decydentów w tej sprawie. Zwłaszcza że dyrekcje szpitali nie są perfekcyjne w organizowaniu akcji szczepień.

„Niewidzialni”, czyli przeraźliwa hipokryzja komentatorów

Ponieważ o samej sprawie wiemy już sporo, można powiedzieć, że chodzi nie o 18 szczepionek, których nie dostali medycy (ani – w dozwolonym przedziale czasowym – ich rodziny), lecz o wiele więcej. 

Tu właśnie mamy punkt największej winy. Pomyślmy przez chwilę tylko w skali szpitala WUM. W czasie tych nieszczęsnych szczepień osób kompletnie nieuprawnionych w sąsiednich budynkach znajdował się personel medyczny, mający kontakt z pacjentami, a więc zdecydowanie bardziej zagrożony niż aktorzy, politycy, ludzie biznesu i cholera wie, kto jeszcze – razem wzięci.

Kontakt z pacjentami to w tych czasach zawsze trochę gra w rosyjską ruletkę. W tak dramatycznej sytuacji niegodziwości wobec personelu medycznego dopuściły się przynajmniej dwie grupy. Pierwsza to oczywiście decydenci WUM. Całkowicie zlekceważyli bezpieczeństwo swoich podwładnych. Pisałem o tym w poprzednim wpisie, więc nie będę rozwijał tego wątku.

Jest jeszcze jedna grupa, która dała pokaz fajerwerków hipokryzji. To ogólnie cenieni komentatorzy, dziennikarze, prawnicy etc. Wszyscy przyjęli narrację: „No co wy? Awantura o 18 szczepionek? Toż to bolszewickie metody! Toż to powtórzenie gomułkowskiej afery mięsnej!”.

Rozumiem, że taka retoryka miała służyć obronie wybitnych artystów, zaszczuwanych przez teleszmatławca i całą tę tłuszczę. Oczywiście. Tyle że jakoś umknęło oświeconym umysłom, kto w całej sprawie został największym przegranym: personel medyczny, znów niewidzialny. Że tylko 18? My już wiemy, że nie tylko, ale nawet jeżeli? Potraficie opisywać indywidualne losy ludzi po trudnych przeprawach. Słusznie, bo dramat konkretnej osoby bardziej do nas przemawia niż rozganiana przez pałkarzy grupa. Nieważne – w Polsce czy na Białorusi. Jednak 18 pracowniczek i pracowników medycznych WUM, których bezpieczeństwo zostało ostentacyjnie zlekceważone przez ich zwierzchników (bo tu nie było mowy o bałaganie, lecz o premedytacji), to problem niewart uwagi prominentów intelektu? Wstyd.

Nie klaszczcie personelowi medycznemu. Wykażcie wobec niego elementarną empatię i elementarny szacunek.

PS Najmocniej przepraszam za użycie nazwisk trojga wspaniałych artystów w pierwszej części tego tekstu opisującej sytuację oczywiście fikcyjną. Mam nadzieję, że fikcja była na tyle oczywista, że żadna z wymienionych osób nie poczuła się urażony. Jeżeli tak – to jeszcze raz przepraszam, nie było to moim celem.

PS Cytat w tytule pochodzi z piosenki Pana Jacka Kleyffa i Kabaretu „Salon Niezależnych”.

10 stycznia 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Verified by MonsterInsights