Tegoroczna Nagroda Kisiela, przyznana Redaktor Joannie Solskiej „za pióro i sens”, ma potencjalnie istotne znaczenie dla likwidowania skrajnej dysfunkcji polskiego systemu opieki zdrowotnej. Laureatka jest bowiem jedną z nielicznych postaci polskiego życia publicznego rzeczywiście rozumiejących i system, i jego patologie, i leżące u ich podstaw mechanizmy, które trzeba usunąć.
System opieki zdrowotnej powinien być efektywny merytorycznie, wydolny ekonomicznie i
nie powinien tłamsić ludzi (ani pacjentów, ani najszerzej pojętego „białego personelu”).
Jednoczesne, pełne spełnienie tych postulatów jest w dzisiejszej rzeczywistości utopią – nie tylko u nas, ale i w krajach zdecydowanie bogatszych, i lepiej zorganizowanych. No bo – jeśli efektywnie, to – ku zadowoleniu pacjentów, ale drogo (niekiedy bardzo). Jeżeli oszczędnie (dla nazbyt wielu jest to synonim pojęcia „ekonomicznie”), to nieefektywnie, więc pacjenci i „biały personel” słusznie wkurzeni, przy czym jedni mają pretensje do drugich. Jeżeli środków jest za mało, to dyrektorzy szpitali i lekarze są bardziej skłonni do działań mających pomóc ich instytucjom przetrwać, zazwyczaj będących nie w smak Władzy, a nierzadko – polegających na „falandyzacji” przepisów. Z kolei Władza (czyli Ministerstwo Zdrowia, oraz NFZ) zachowuje się tak, że Lucky Luciano, to przy nich łagodna przedszkolanka. Pod każdym względem. Gdy zaś środków jest wystarczająco dużo… Stop! Tu dotarłem do granicy abstrakcji, bo w takiej sytuacji nie miałem okazji funkcjonować w ciągu całego zawodowego życia.
Tak czy owak: przedstawiłem Państwu całą swoją wiedzę na temat ekonomicznych i społecznych aspektów funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej. Zmieściła się w jednym, krótkim akapicie. Wiedza Laureatki na ten temat jest nieskończenie bardziej rozległa i dogłębna. Jest jednak kłopot: Władza nie słucha Redaktor Joanny Solskiej, chociaż powinna. Powiem więcej: nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego żaden premier nie poprosił Jej, by została jego doradczynią. I to taką, której opinia będzie podstawą kluczowych decyzji. Powinien być to premier, bo minister zdrowia i tak zazwyczaj nie rozumie sytuacji (gdyby rozumiał, nie został by ministrem zdrowia), a kolejne Matki i Ojcowie Chrzestni, rządzący NFZ, nie chcą jej zrozumieć, bo nie po to tam przyszli.
Korzystając z radosnej okazji, a i trochę licząc na okołoświąteczny cud, że Władza zwróci może baczniejszą uwagę na opinie Laureatki prestiżowej nagrody, pozwalam sobie wystosować apel. Politycy! Słuchajcie Joanny Solskiej!
2 grudnia 2012