Środowiska opozycji obywatelskiej nie powinny pogardzać tabloidami. Powinny się od nich uczyć. Jeżeli chcą kiedykolwiek zwyciężyć.
„Nie wystarczy mówić do rzeczy. Trzeba mówić do ludzi”. Ta „Myśl Nieuczesana” Stanisława Jerzego Leca przypomniała mi się podczas dyskusji nad niezwykle ważnym wpisem blogowym Pana Redaktora Passenta „Pochody nie wystarczą”. Odebrałem ten tekst jako swego rodzaju manifest. Zawarta w nim główna teza Mistrza jest mniej więcej taka: manifestacje są dobre i potrzebne przy specjalnych okazjach, ale podstawową bronią opozycji obywatelskiej powinna być systematyczna edukacja społeczeństwa. Tak żeby jak najszersza rzesza obywateli lepiej zrozumiała świat.
Kategoria: Okolice medycyny
Frajda z gwałtu – i inne intymne wyznania kapłanów Medycyny Czarnego Czasu
Antyaborcjoniści, z pozoru zamknięci na otaczający świat, chętnie opowiadają nam o sobie. Poprzez to, co mówią i robią.
Zanim przejdę do sedna, poczuwam się do konieczności usprawiedliwienia się z tytułu. Dlaczego kapłani? Bo mam poczucie, że historia zatoczyła kolejny krąg. O kształcie medycyny każdego czasu decydują zazwyczaj dwie składowe. Pierwsza: nauka, czyli to, co jest współcześnie dostępne obiektywnemu poznaniu. Druga: religia albo ideologia, nienazywana oficjalnie religią.
Prolajferzy też chcą zabijać. Trzeba to wreszcie powiedzieć otwarcie i przywrócić proporcje dyskusji
Prosta medyczna prawda jest następująca: działanie prolajferów nie zmierza wyłącznie do ochrony kogokolwiek przed zabijaniem, lecz do selekcji – kto ma być zabijany i w jaki sposób.
Obserwując dyskusję wokół ustawy antyaborcyjnej, łatwo dostrzec, że na którąkolwiek jej arenę by nie patrzeć – czy są to media tradycyjne, czy nowe, czy manifestacje, czy też billboardy – toczy się ona według tego samego schematu. Zwolennicy umiarkowania głoszą prawa kobiet. Prolajferzy krzyczą po prostu: „Zabijacie dzieci!”. Jasne i oczywiste, ale tylko z pozoru. Z punktu widzenia powszechnie dostępnej wiedzy biologicznej i medycznej prawda jest znacznie bardziej dosadna – i to w kilku zasadniczych punktach.
Czy psychiatrze wolno rozpoznać zaburzenia osobowości u polityka i wypowiadać się o tym publicznie?
Rzecz dotyczy Donalda Trumpa. Spór dzieli środowisko specjalistów zdrowia psychicznego: psychiatrów, psychoanalityków i psychologów. Ich działania mogą istotnie wpłynąć na wynik nadchodzących wyborów prezydenckich w USA.
Sprawa jest poważna. Została opisana w artykule w „New York Timesie” 15 sierpnia 2016. Dotyczy tego, że część amerykańskich psychiatrów, psychologów i psychoanalityków otwarcie postępuje wbrew tzw. Zasadzie Goldwatera, przyjętej w USA przed wieloma laty. Żeby wytłumaczyć, o co chodzi, cofnijmy się w czasie o 52 lata.
Co warto wiedzieć o dopingu, dla własnego dobra.
Czy jakikolwiek doping ma sens – a jeżeli tak, to jaki? Komu szkodzi najbardziej? Dyskusja po opublikowaniu poprzedniego wpisu była gorąca jak atmosfera na wielkich zawodach.
W kwestii, czy dopingowa wpadka braci Zielińskich była wynikiem dywersji czy głupoty, nadal nie jestem w pełni przekonany co do prawdziwości którejkolwiek z tych opcji, nawet po bardzo merytorycznym komentarzu Pana 1300 gramów, za który serdecznie dziękuję.
O dopingu – bez poprawności politycznej
W dyskusji o etycznych aspektach sportu wyczynowego chłodna analiza nie powinna ustępować miejsca emocjom. Dotyczy to również rozważań i komentarzy o dopingu.
Afera dopingowa braci Zielińskich rozpętała festiwal świętego oburzenia i hipokryzji. Chłodnych analiz czy chociażby spokojnych wezwań, żeby najpierw dociec, co naprawdę się stało, naliczyłem w internecie tylko dwa: wypowiedź Pawła Fajdka i tekst pani redaktor Alicji Karasińskiej.
Zabójstwo lub okaleczenie – w imię ochrony życia: diaboliczna koncepcja KEP, Pana Prezesa i prolajferów
Pan Prezes Wiadomoktóry być może nie zauważył, że popierając bez zastrzeżeń list KEP w sprawie aborcji, zaakceptował podział ludzi na tych, których życie jest bezwzględnie ważne, i na tych, których ważne jest mniej. Mniej ważne ma być życie kobiet. Nie mówimy tu o jakości życia, lecz o jego zachowaniu w sensie czysto biologicznym.
„Zabijcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich” – te słowa, po których rozpoczęła się rzeź Beziers, przypominają się po ogłoszeniu listu Konferencji Episkopatu Polski. Autorzy listu, tak samo jak namiestnik apostolski (któremu przypisuje się powyższe słowa), zamanifestowali jednoznacznie, że wzmacnianie politycznej pozycji Kościoła katolickiego jest dla nich nieporównanie ważniejsze niż zdrowie i życie wielu ludzi.
Ustawa 500+ odbierze (niektórym) dzieciom szanse na adopcję?
Istnieje ciemna strona ustawy 500+, wykraczająca daleko poza kwestie budżetowe, a mogąca nieodwracalnie zdewastować tysiące ludzkich losów. Pojawiła się nadzieja, że ten koszmarny scenariusz nie zostanie zrealizowany.
Takie sytuacje zna personel chyba wszystkich zabiegowych oddziałów dziecięcych. Przywożone jest niemowlę z Domu Małego Dziecka, które wymaga zabiegu operacyjnego. Niezbędna jest zatem zgoda na zabieg, bo pacjent oczywiście sam nie może jej podpisać. Pracownicy Domu Dziecka odpowiadają: „My nie możemy, bo matka nie zrzekła się praw rodzicielskich”. „Gdzie matka?” – „Zapewne, jak już odbierze becikowe, to zjawi się i zrzeknie praw”.
„Dobierzemy się do twojej rodziny” – wracają brunatno-czerwone demony?
Wnioski z grudniowej akcji CBA w domu krakowskiej profesor psychiatrii są daleko bardziej niepokojące niż skok na media publiczne dokonany przez PiS. Jeszcze bardziej niepokojące jest marginalne potraktowanie lub zignorowanie tamtej akcji przez opozycyjnych polityków i niezależne media.
Przypomnijmy (za „Gazetą Wyborczą” i „Rynkiem Zdrowia”): kilka dni przed wigilią świąt Bożego Narodzenia ok. godz. 6:00 do domu profesor Dominiki Dudek weszli funkcjonariusze CBA. Powodem miało być śledztwo w sprawie wyłudzania pieniędzy za refundowane recepty. Funkcjonariusze dokonali przeszukania domu, po czym zabrawszy komputer, telefon i notatnik pani profesor, pojechali z nią do kliniki uniwersyteckiej, gdzie pracuje. Podczas gdy badała kolejnych pacjentów, oni prowadzili tam dalsze czynności śledcze.
Zachciejcie Państwo, proszę, przyjąć życzenia zdrowych, spokojnych, pełnych pozytywnych emocji i pozytywnego myślenia świąt.
Pomoc udzielana drugiemu człowiekowi powinna spotkać się z szacunkiem, nawet jeżeli udzielana jest przez wroga. O tym podstawowym prawie naszej cywilizacji zapomnieli ideologiczni liderzy PiS.
Tuż przed świętami poseł Pięta wysłał w świat słynny już komunikat: „Jeżeli funkcjonariusz publiczny zaangażuje się w hecę WOŚP, niech nazajutrz składa raport o zwolnienie ze służby”.