Pycha i Szmal dobrowolnie opowiada, dlaczego jakość szpitali publicznych będzie coraz gorsza.

Uczciwe wyznanie naszej patowładzy, co jest dla niej najważniejsze w zarządzaniu szpitalami i dlaczego ludzie w nich będą umierać coraz częściej, przemknęło w minionym roku bez echa. Rzecz  zrozumiała wobec lawiny nadzwyczajnych zdarzeń. 

 25 listopada portal Polityka Zdrowotna opublikował wyniki 7 rankingu BFF Banking Group na najlepiej zarządzane szpitale publiczne. Portal ten zazwyczaj jako pierwszy podaje wieści ze świata Ministerstwa Zdrowia, w tym – doniesienia o nowych dokumentach regulujących działanie w ochronie zdrowia. Patronem Honorowym rankingu był rzecznik Praw Pacjenta, medialnym – Rzeczpospolita, a instytucjonalnymi: Polska Federacja Szpitali i Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych. Jeżeli ta lista obecności wydała się Państwu przydługa, to postaram się przekonać Was za chwilę, że ma ona znaczenie. I to takie makabryczno-pikantne. 

Czytaj dalej „Pycha i Szmal dobrowolnie opowiada, dlaczego jakość szpitali publicznych będzie coraz gorsza.”

W Nowej Soli było nie tylko o  pieniądzach. Padło oskarżenie w sprawie śmierci matki.

Na początku grudnia satrapa wygłosił słynną wypowiedź o pieniądzach lekarzy. Ale nie tylko. Był tam niezwykle mocny element, który w komentarzach nie znalazł odzwierciedlenia.

Dyktatorcio sugerował, że jego mama nie otrzymała w szpitalu należytej opieki, a można wręcz wnioskować z jego wypowiedzi… Zresztą sami Państwo wywnioskujcie (cytuję relację onet.pl z Nowej Soli, z 4 grudnia 2022); “Wówczas dodał, że był w tym szpitalu z uwagi na leczenie jego matki Jadwigi Kaczyńskiej. — Ona też mogła uniknąć tej śmierci, gdyby różne rzeczy były inaczej zrobione.” 

Wymowa tego stwierdzenia jest porażająca, bo łatwo je odczytać następująco: “nie dołożono należytych starań przy ratowaniu mojej matki”.

Siłą rzeczy nasuwa się pytanie: w którym to szpitalu była leczona rzeczona Pierwsza Pacjentka? W Wojskowym Instytucie Medycznym. Ponieważ medycyna jest rodzajem małej wioski, gdzie wieści rozchodzą się bardzo sprawnie, bardzo wiele osób z naszego środowiska wiedziało doskonale, że szpital dosłownie fruwał dookoła tej właśnie pacjentki, trudnej pod wieloma względami. Starali się jak tylko mogli. Medycyna niestety nie jest w stanie ocalić wszystkich i wszystkiego – nawet wówczas gdy wykorzystuje całą dostępną wiedzę i technologię. 

Zresztą, spójrzmy na problem z jeszcze trochę innej strony. Czy wyobrażacie sobie Państwo jakąkolwiek instytucję resortową – czyli skrajnie zależną od aktualnych władz państwa – gdzie nie dołożono by wszelkich starań,  żeby oczekiwania owych władz zaspokoić? Nie ma takiej możliwości, jeżeli tylko nie wybuchła akurat wojna domowa. 

Bardzo dobry zespół profesjonalistek i profesjonalistów medycznych, w bardzo dobrze wyposażonym szpitalu, przeznaczonym, m. in., do leczenia najważniejszych osób w państwie, starał się leczyć pacjentkę najlepiej, jak to było możliwe. Niestety, w realnej medycynie nie istnieje pojęcie gwarancji sukcesu. Zwłaszcza w odniesieniu do ciężko chorych osób. 

Satrapa, być może, nie ma tej świadomości. Albo – co bardziej prawdopodobne – z całym rozmysłem wysłał z Nowej Soli przekaz do swojego elektoratu i do tzw. Kanapy (czyli części społeczeństwa, która nie głosuje, bo uważa, że nie ma silnej potrzeby, żeby cokolwiek zmieniać). Brzmiał ów przekaz mniej-więcej tak: “Widzicie, ja nie jestem uprzywilejowany, ja tak jak wy cierpię z powodu źle działającej opieki zdrowotnej, ale to wszystko wina tych chciwych lekarzy, którzy w pogoni za pieniądzem przestają dbać o pacjentów! Nawet mamusi mi mi nie uratowali, chociaż mogli!” Nie baczył przy tym, w kogo tak naprawdę uderza.

Po prostu – przyzwyczajono go, że może bezkarnie szkalować kogo chce, jeżeli tylko doraźne cele tego wymagają. 

Za tą drugą koncepcją przemawia fakt, że jego podłość poddał się zabiegowi drugiego ze swych boskich kolan właśnie w Wojskowym Instytucie Medycznym. Czy oddawałby swoje bezcenne ciałko we władanie mordercom swojej mamy? Śmiem wątpić.

Chodziło raczej o doraźny, prosty przekaz, który miał się wspawać do mózgów żelaznego elektoratu i Kanapy.

Oczywiście, nasuwa się naturalne pytanie: czy jego małość się nie wstydzi? Chodzi mi o zwykłą ludzką przyzwoitość, nie pozwalającą bez wstydu spojrzeć w oczy osobom niesłusznie oczernionym. Pozostawiam je jako materiał do ewentualnych Państwa rozmyślań. 

Wszystko układa się w jedną całość. Pandemia i czas popandemiczny uświadamiają coraz dotkliwiej, coraz liczniejszym grupom, w jak opłakanym stanie jest system opieki zdrowotnej. Narracja satrapy jest prosta i brzmi w tym stylu: “Tak, lekarze są chciwi. To właśnie przez nich nie ma pieniędzy na diagnostykę i leczenie, więc ludzie częściej chorują. Czasami nawet z tego powodu umierają, jak moja mama.” 

Satrapa liczy (nie bez szans na sukces), że suweren i Kanapa uwierzą, że wszystko jest prostą konsekwencją lekarskiej chciwości. Że zapomną o wynikających z dramatycznego zarządzania systemem opieki zdrowotnej  kolejkach, absurdalnych czasach oczekiwania, braku refundacji dla metod ratujących życie, braku personelu lekarskiego, pielęgniarskiego i w ogóle – całego medycznego. Że uwierzą w konieczność budowania kolejnych, przeznaczonych dla wybrańców satrapy, “złotych klinik” rozsianych po kraju i tak dalej… W końcu nie w takie bzdety suweren i Kanapa już wierzyli w przeszłości. Co byłoby zdziwieniem? Gdyby satrapa zdziwił się bardzo nieprzyjemnie po wyborach. Czego serdecznie Państwu i sobie życzę. 

Głupia sprawa dla antyszczepionkowców – NOP może być zjawiskiem pozytywnym?

Sztandarowe hasło antyszczepionkowców: “Stop NOP!”, nabrało – wbrew ich oczywistym intencjom – nowego znaczenia: “Stop korzystnym efektom szczepionki!” A wszystko przez opublikowane przed kilkoma dniami, starannie przeprowadzone badanie dotyczące NOP właśnie. NOP – czyli Niepożądanych Objawów Poszczepiennych.

Czytaj dalej „Głupia sprawa dla antyszczepionkowców – NOP może być zjawiskiem pozytywnym?”

O tym blogu i o mnie

Czcigodna Czytelniczko, Czcigodny Czytelniku,

Skoro już tu zajrzałaś/zajrzałeś winien Ci jestem wyjaśnienie, czego możesz się po tym blogu spodziewać.

Po pierwsze, znajdziesz tu niektóre z moich wpisów na blogu tygodnika „Polityka”, które dzięki uprzejmości Redakcji publikowałem tam przez dekadę poprzedzającą powstanie tej strony. Oczywiście, nie przepisywałem wpisów, nazwijmy to – sytuacyjnych, które zazwyczaj zdezaktualizowały się. W niektórych przypadkach usunąłem zdezaktualizowane fragmenty. W innych – zmieniłem tytuł wpisu. W ostatecznym rezultacie skopiowałem tu nieco ponad połowę wpisów opublikowanych na stronie tygodnika „Polityka” od początku istnienia bloga do października 2022, kiedy rozpocząłem akcję ograniczania swojej aktywności w tamtym,  bliskim mojemu sercu miejscu (zanim zostanę dyskretnie wyproszony, w związku ze zmianą polityki redakcyjnej) i niespiesznie rozpocząłem budowanie własnych stron. Mogę zatem, z czystym sumieniem, posłużyć się zdaniem Denisa Diderot, w pięknym tłumaczenia Boya-Żeleńskiego: „Jeżeli nie odczuwasz do mnie wdzięczności, słuchaczu, za to, co ode mnie słyszysz, winieneś mi jej sporo za to, czego ci oszczędziłem”.

Wpisy podzielone są na dwie kategorie: „Medycyna” i „Okolice medycyny”, a z każdej z nich wyodrębniłem podkategorie, żeby zwiększyć przejrzystość treści. Można przejść bezpośrednio do poszukiwanej właśnie grupy zagadnień.

Bardzo prawdopodobne, że do owych starszych wpisów (zawsze podana jest data pierwotnej publikacji) dodawane będą nowe. Do nich nie będą już dopisywane pod tekstem daty publikacji.

Zapraszam do komentowania, ale uprzedzam, że wszelki trolling, nie mówiąc już o niepopartych danymi kłamstwach, ani obelgach, nie będą miały szans na publikację. Cała moderacja będzie odbywać się ręcznie, tak jak to było na blogu „Polityki”.

Trzy konieczne uwagi o mnie:

Jestem lekarzem, kardiologiem, z dosyć długim doświadczeniem. Równie długie doświadczenie mam w edukacji podyplomowej lekarzy doskonalących swoje umiejętności.

Wpisy są wyrazem moich i tylko moich opinii. Jeden z najważniejszych ludzi w moim życiu, też lekarz, mawiał, że jeżeli komuś da w mordę, to nie znaczy, że lekarze biją w mordę, a jedynie, że on, ktoś o konkretnym imieniu i nazwisku dał komuś w mordę. Ta zasada obowiązuje również w moim przypadku.

Pracowałem, pracuję i będę pracował dla różnych z instytucji. Nigdy nie uzgadniałem treści swoich wpisów z żadną z nich i nie zamierzam robić tego w przyszłości.

Parafrazując Mistrza Jerzego Dziewońskiego: życzę Państwu bezczelnie miłej i pożytecznej lektury

Zbieramy śpiwory dla żołnierzy z Ukrainy.

Szczegóły do poprzedniej wiadomości na ten temat:

Śpiwory nowe, syntetyczne (nie puchowe!) do zimnych temperatur.

Budynek główny, poziom I, łącznik E 2/3, pokój 102, na przeciwko Kliniki Kardiologii i Chorób Wewnętrznych

w godz. 7-14.00, w innym czasie proszę o kontakt mailem: kpiotrowicz@wim.mil.pl

Nadmiarowe zgony? Pytajcie sami-wiecie-kogo przy każdej okazji

Złowrogi karzeł zrobi wszystko, żebyśmy o tym zapomnieli, bo idzie kampania. My powinniśmy pamiętać, żeby ukarać winnych. Chociażby z szacunku dla tych, którzy odeszli, tworząc przerażająco liczną grupę tzw. nadmiarowych zgonów związanych z covid-19.

Czytaj dalej „Nadmiarowe zgony? Pytajcie sami-wiecie-kogo przy każdej okazji”

Firmy medyczne wobec Rosji: wypełnianie misji czy pozycja misjonarska?

Jedno jest pewne: koncerny farmaceutyczne i część tych, które produkują sprzęt medyczny, pozostały w Rosji. Na tytułowe pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć, zwłaszcza gdy przyjrzeć się szczegółom. Etycy będą mieli temat do rozważań na dłuższy czas.

Czytaj dalej „Firmy medyczne wobec Rosji: wypełnianie misji czy pozycja misjonarska?”

Płyn Lugola – nie potrzebujesz reaktora, żeby zrobić sobie krzywdę

W przeszłości mieliśmy sporo pacjentów, którzy zgłaszali się z problemami z tarczycą, wiążąc ich początek z awarią reaktora w Czarnobylu. Rzecz w tym, że główne skażenie ominęło Polskę. Ale pośredni związek przyczynowo-skutkowy mógł być.

Wtedy (podaję dla tych, którzy nie mogą tego pamiętać ze względu na wiek) pito na potęgę płyn Lugola, czyli wodny roztwór jodu i jodku potasu. Takie było zalecenie władz, które dotyczyło przede wszystkim dzieci, ale pili i dorośli – nierzadko więcej, niż sugerowały oficjalne komunikaty.

Po latach można napotkać wiele opinii, że płyn Lugola raczej był podany niepotrzebnie. I to dwojako. Z jednej strony nie chronił przed nowotworami tarczycy, których wówczas się obawiano, a których częstość po awarii czarnobylskiej nie wzrosła (a przecież w medycynie nie istnieje coś takiego jak idealna ochrona). Najprawdopodobniej północny kierunek przesuwania się radioaktywnej chmury sprawił, że Polska została ominięta.

Czytaj dalej „Płyn Lugola – nie potrzebujesz reaktora, żeby zrobić sobie krzywdę”

30. finał WOŚP – na co właściwie zbieramy?

Gdyby spytać, na co pójdą pieniądze przekazane w tym roku WOŚP, większość odpowiedzi byłaby taka: „No jak to? Na okulistykę dziecięcą!”. Oczywiście, że to prawda, ale Orkiestra to w pewnym sensie my wszyscy. Uważam, że wszyscy uczestnicy WOŚP mają prawo wiedzieć, jak dalece mogą swym działaniem wpłynąć na losy innych ludzi. Oczywiście pozytywnie. Stąd dzisiejsze przypomnienie.

Czytaj dalej „30. finał WOŚP – na co właściwie zbieramy?”
Verified by MonsterInsights